Music

niedziela, 3 listopada 2013

O tym, jak zniszczyłam swoje włosy...

....jak zniszczyłam włosy i zaprzepaściłam 21 miesięcy zapuszczania włosów!

Dziewczyny! Piszę ten post trochę niechętnie, ponieważ nie zawsze lubię się chwalić swoimi głupotami, ale ten post jest głównie dla was, abyście nie popełniły tego samego błędu co ja...



Od jakiegoś roku mam rozjaśniane regularnie włosy. Przez cały rok szkolny 2012/13 co 4 tygodnie farbowałam włosy najczęściej szamponem koloryzującym z Joanny w kolorze 22 Księżycowy blond. Najstraszniejsze było to, że za bardzo o nie nie dbałam, nie olejowałą, nie używałam masek a odżywki raz na czas. Aż dziw, iż nie jestem łysa :)
W czerwcu włosy nie były może w takiej kondycji, jakby były naturalne, ale oprócz tego, że były sztywne i trudno je się rozczesywało zaraz po myciu to nie miały żadnych innych uszkodzeń, gdyż nie używałam ani suszarki, ani prostownicy a i tak miałam włosy proste jak drut (ku zazdrości wielu koleżanek).
Wyglądały mniej więcej tak:




+ jedna fotka z rudymi włosami na dole posta













fotka 1                                                                                                                                             fotka 2




fotka 1) Tutaj widać, że są końce do podcięcia i że należy je uczesać, ale ogólnie mają ładny kolor i nie wyglądają aż tak źle.                                                                                 
                                                                                                   
fotka 2) Tutaj przepraszam za jakość, ale zdjęcie robiła mi koleżanka, która raczej nie   wiedziała, jak się robi  fotki moim telefonem.


Włosy wymagały tylko trochę regeneracji w postaci maski do włosów, nic więcej.
Jednak w wakacje wpadłam na genialny pomysł na eksperymentowanie z kolorami. Przyciemniłam mój blond.
Najpierw był czerwone <KLIK>
potem ciemny blond <KLIK>
następnie brąz <KLIK>
A teraz pierwszy krok do zamordowania moich włosów <KLIK>
Widziałam, że po zastosowaniu Loreal Wild Ombres moje włoski straciły dawną witalność i stały się szorstkie, nieprzyjemne w dotyku, ewidentne siano. Nawet miało identyczny kolor.
HEHE i oczywiście ja inteligentnie stwierdziłam, iż kolor mam nierówny, więc powędrowałam do sklepu kupić brązową farbę do wyrównania koloru <KLIK> i kolejny rozjaśniacz <KLIK>
Najgorsze jest to, ze między tymi rozjaśnianiami nie minęło więcej niż miesiąc.

Moja głupota sprowadziła mnie na dno (nie wiem jak to określić). Gdybym nie farbowała tyle włosów w wakacje, a dbała o nie tak jak dbam teraz, miałabym długie, mięciutkie, błyszczące włosy, które aż proszą się o dotknięcie. A co mam? Zaraz napiszę.

Przez ostatnie 2 tygodnie wakacji olejowałąm włosy, nakładałam maski, jednak to nic nie pomogło.
Zaraz przed rozpoczęciem roku poszłam do fryzjerki a ona jak to zobaczyła, trochę się chyba przeraziła. Końcówki nie dość, że były sianowate to nabrały jeszcze zielonkawy odcień. Wyglądało to strasznie.
Tak wyglądały włosy kilka dni przed wizyt u fryzjera:















Spalone końce :(
 Tu chyba najbardziej widoczne obumarłe końce














A to fotka ze spaceru po polu

Do dziś mi się ryczeć chce. 
Po spaleniu tych włosów, stwierdziłam, że w takim ciemnym brązie jest mi źle, więc chciałam rozjaśnić na blond, ale nie chciałam więcej kombinować, i tak wybrałam się do mojej fryzjerki. Ta od razu ścięła spalone włosy, bo powiedziała, że koloru nie chwycą, bo zniszczone końce nie miały w ogóle pigmentu i nawet gdybym nałożyła czarny to i tak by nie złapał a zielony zrobił się dlatego że nałożyłam brąz na te żółte siano.
Po wizycie wyglądało już to porządniej, jednak od ideału daleko. Mam fotki z wizyty zaraz po fryzjerze:

Efekt po wyjściu od fryzjera nawet mi się podobał, ale wtedy włosy były wysuszone na szczotce, wyprostowane, przefarbowane (farba w kolorze: Mokka)...
...a układanie tak mocno cieniowanych włosów samemu, bez prostowania jest sporym wyzwaniem.
Potem poszłam drugi raz do fryzjera. Pani Kasia ścięła mi włosy twierdząc, iż pozbyła się już wszystkich tych pozostałości po spalonych włosach, jednak ja od czasu do czasu je czuję i wypominają mi to znajomi.
Teraz włoski mam trochę za ramiona, mocno wycieniowane, podkręcające się (pomimo że naturalne mam proste).
Nie mogę się przyzwyczaić, ponieważ zazwyczaj nosiłam dłuuuugie włosy.
Teraz wyglądają tak:


















Na tych zdjęciach chyba widać, że są jeszcze trochę zniszczone, pomimo mojej intensywnej pielęgnacji, ale wiadomo, iż martwego i uszkodzonego włosa się już nie uratuje.
Przez następny rok będę musiała mieć włosy tej właśnie długości i podcinać co miesiąc lub półtora. Nie chcę mieć ani grzywki, ani włosów cieniowanych. Chcę, aby te włosy wyrównały się,a dopiero potem będę zapuszczać, bo na odwrót nie ma sensu.




W listopadzie 2011 ścięłam włosy na krótko tak jak teraz i wycieniowałam. Zapuszczałam przez te 21 miesięcy. Miałam na prawdę ładne włosy. Wyrównały mi się i ogólnie były w dobrym stanie.
Przez 2 tygodnie zniszczyłam czekania przez 21 miesięcy. Nie mogę się z tym pogodzić :(
Teraz muszę czekać od nowa.

Pielęgnacja:
- olejowanie (jeśli chcecie napiszę o moich sposobach)
- maski (trzymanie ich przez 1,5-2h na włosach)
- odżywki
- kremowanie
- nie stosowanie stylizacji z użyciem wysokich temperatur (suszarka z gorącym nawiewem, lokówka, prostownica)
- stosowanie w przypadkach koniecznych suszarki jonizującej najlepiej z chłodnym nawiewem
- nie rozczesywanie na mokro (chyba że po użyciu odżywki)
- odżywki bez spłukiwania
- mgiełki

Tak wygląda moja obecna pielęgnacja, o której jeszcze coś napiszę.
Do tego zamierzam jeszcze iść na zabieg regenerujący do mojej fryzjerki+zacznę chyba znów laminować włosy.

Mam olejek khadi stymulujący wzrost, ale specjalnego stymulowania nie zauważyłam.
Do szczęścia brakuje mi wcierek. Szukam jeszcze Regenerum do włosów oraz wcierki  Jantar, bo słyszałam, że przyspiesza porost.
U mnie w okolicy nie da się go kupić, tylko w aptekach na zamówienie. Moja mama ma aptekę, więc ją poproszę o zamówienie wcierki (jeśli będzie w hurtowniach). Jeśli nie będzie w hurtowniach to moja strata, bo za 20zł na allegro jej nie kupię.
 

Przez kilka miesięcy nie będę chodzić w rozpuszczonych włosach, bo musiałabym myć co dzień, gdyż inaczej mam falowane. Będę o nie dbać, ale będę wiązać je frotkami w koczki, kitki, żeby poczekać aż w miarę odrosną.





To by było chyba na tyle. To był długi post, ale musiałam się wygadać a właściwie wypisać i opowiedzieć Wam moją włosową historię.

DZIEWCZYNY! JEŚLI PODOBA WAM SIĘ WASZ KOLOR WŁOSÓW TO NIE ZMIENIAJCIE GO DLA EKSPERYMENTÓW. JA TAK ZROBIŁAM I TERAZ ŻAŁUJĘ. NAJCHĘTNIEJ COFNĘŁABYM SIĘ 1,5 ROKU DO TYŁU I NIE FARBOWAŁA WŁOSÓW, A ZOSTAWIŁA JE NATURALNE, BO TERAZ ZAMIAST GRUBYCH, GĘSTYCH I BŁYSZCZĄCYCH MAM LEPSZĄ WERSJĘ SIANA!!!!



To była taka przestroga. Jeśli doczytałyście do końca to bardzo dziękuję :)
Teraz co jakiś czas postaram się regularnie co jakieś 2-3 miesiące robić zdjęcia tych włosków, jak urosły itp.







P.S.
A tu zdjęcie włosków ruż przed ich spaleniem (mi się osobiście podoba) :)




Zastanawiam się jeszcze, czy nie wybrać się do fryzjera na regenerację włosów. Co o tym sądzicie?
Jeśli macie dziewczyny jeszcze jakieś dobre maski, odżywki, wcierki czy inne specyfiki na zniszczone włosy, które polecacie, byłabym wdzięczna za podanie :)




POZDRAWIAM WSZYSTKICH!


6 komentarzy:

  1. Współczuję Ci nie dość że męczyłaś się nad zapuszczeniem włosów prawie 2 lata to teraz musisz od nowa ;<

    zapraszam <33

    http://gabaa-gabiii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje sianko wyglądało bardzo podobnie.. Teraz jak włosów nie wyprostuje to też mam końce tragiczne mimo podcinania..

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety twoje włosy nie są troche, ale to bardzo zniszczone. Będziesz musiała włożyć w nie dużo pracy. Trzymam kcuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem :)
      Co prawda minęły już od tamtego czasu jakieś 4-5 miesięcy i już nawet koleżanka powiedziała mi że mam fajne :)
      Obklejam je cały czas silikonami

      Usuń
  4. ja miałam blond lśniące włosy. . postanowilam je przyciemnic i kupiłam farbę Syoss w odcieniu sweet brown. moje włosy zostały kompletnie spalone. Trzymałam farbę pół h a afekt... włosy musiałam ściąć zupełnie na krótko. na głowie miałam dosłownie starą miotle. teraz stosuje olejowanie oliwą z oliwek co drugi dzień i zmywam to maską. używam maski z Loreal do lamliwych włosów. poki co to działa. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...