Music

wtorek, 26 listopada 2013

Pytania do mnie, czyli poznajcie mnie lepiej :)

Hej wszystkim :)
W związku z tym, że przez najbliższe 1,5- 2 tygodni mnie nie będzie , gdyż zbliża się koniec semestru, a w szkole i co dzień mam jakiś sprawdzian lub kartkówkę (nawet po 2 razy w ciągu dnia!).
Do poniedziałku jednak zostanę z Wami i postaram się dodać jeszcze jakieś posty :)



Stwierdziłam, iż aby nie było nudno, proszę zadawajcie mi jakieś pytania. Mogą dotyczyć wszystkiego: jak mam na imię, ile mam lat, coś o sporcie, szkole... itp.
Może być po kilka :)

Najlepiej by było, gdybyście pytanka przesyłali mi na maila reventre1000@gmail.com
(ale jak ktoś nie może mailem, to w komentarzach też można pisać lecz mimo wszystko wolałabym na maila, bo wiem, że niektórzy z was chcą, aby pozostały anonimowe)

Wpadłam na ten pomysł, bo już niektórzy z Was przysyłali mi takie pytania i postanowiłam poświęcić temu cały post, żeby nie odpisywać każdemu z osobna. I tak już niektóre pytanie się powtarzają.

Mam jedną prośbę. Otóż zanim zadasz mi pytanie, znajdź u góry zakładkę "O MNIE", bo być może znajdziesz już tam odpowiedź na swoje pytanie.



Z góry serdecznie wszystkim dziękuję :)
Pozdrawiam
Reventre :)







sobota, 23 listopada 2013

Laminowanie włosów- mój sposób

Laminowanie włosów. Na początku ten termin zastanawiał mnie "dlaczego akurat laminowanie?". Teraz wiem, że laminowanie włosów powstało od laminowania np. dokumentów, czyli stworzenia osłonki. W wypadku włosów jest to właśnie sposób na ochronę włosów.
Poza tym ma to też poprawić stan włosków, odżywić je oraz stworzyć właśnie taką "osłonkę".
Oto mój sposób:
Czego potrzebujemy?
- 1 łyżkę żelatyny
- 3 łyżki gorącej wody (nie wrzącej)
- 1 łyżkę odżywki, maski lub oleju

To jest mój skład :)
Żelatyna jest najzwyczajniejsza ze sklepu za 4-5 zł.
Maska do włosów Ziaja intensywna odbudowa
Czepek pod prysznic
Pędzelek do farbowania włosów (mi lepiej się w ten sposób nakłada, ale można też to robić rękami)
Kubeczek
Łyżka

Sposób wykonania:

Do kubeczka wsypujemy 1 łyżkę żelatyny 













Wlewamy 3 łyżki ciepłej wody. Nie może być wrząca. Najlepiej zmieszać gorącą wodę z żelatyną, zmieszać, pozostawić aż trochę wystygnie i zgęstnieje. Można umyć w tym czasie włosy. Jak pojawią się grudki, można wstawić kubek do ciepłej wody. Jednak ja robię trochę inaczej: do żelatyny dodaje 2 łyżki gorącej wody i 1 łyżkę chłodnej wody (najczęściej mineralnej) i bez czekania dodaję odżywkę. To jest dla mnie najlepszy sposób.




I łyżka maski














Ale ja to ja i byłoby dziwne gdybym nie zaczęła kombinować. 
Laminowanie to również częściowe uzupełnienie kreatyny, a że mam w domu kapsułki z kreatyną- nie mogłam się powstrzymać.
Są one dostępne w aptekach, ale nie pamiętam jaki był koszt. Obiecuję, że podam cenę jak tylko się dowiem oraz poświęce więcej uwagi w osobnym poście o tym produkcie, bo jest godny uwagi.



Dodałam do mojej mikstury 2 takie "rybki" z kreatyną. Jak na razie tyle wystarczy.



Tak wygląda już gotowa mieszanka:

Tak gotową mieszankę przy nasadzie nakładam pędzelkiem a na końcach- rękami. Potem nakładam czepek i ręcznik oraz powinnam zostawić na 45 minut, ale zazwyczaj zostawiam na 1,5 godziny. Robię tak co tydzień, czasem co dwa i widać, iż włoski są w lepszym stanie.

PLUSY:
- włoski są po kuracji sypkie
- miękkie w dotyku
- lśnią
- są "lekkie"
- odżywione
- gładkie

Jest jeden, duży minus. Nawet gdy mieszam miksturę, powstają żelatynowe grudki. To zdecydowanie utrudnia aplikację, bo grudki czasem odskakują i całą łazienka jest w żelatynie.
Jednak po nałożeniu czepka i ręcznika skóra głowy rozgrzewa się co powoduje, że żelatyna stopiła się co mi bardzo odpowiada, gdyż z łatwością można było ją zmyć chłodną wodą i nie plątały mi się między włosami jakieś grudki.
Spod czepka czasem "wypełza" mi ta żelatyna i mam cały kark w tej substancji. Najgorzej jak ona zaschnie, bo wtedy trudno jej się pozbyć.


WNIOSEK:
Gorąco polecam wszystkim ten sposób. Jest on dużo lepszy aniżeli nakładanie samej maski, odżywki czy oleju. Ja laminuję włosy tylko raz na tydzień lub dwa, ale to tylko z powodu braku czasu.
 
 
A co wy sądzicie o laminowaniu? :)








poniedziałek, 18 listopada 2013

Zapuszczanie włosów z drożdżami

Chcę, by moje naturalne włoski odrastały zdrowe :)
Słyszałam o piciu drożdży. Weszłam głębiej w temat. Słyszałam, że najpopularniejsze drożdże to są DROŻDŻE BABUNI
Przez chwilę zastanawiałam się jak by to było gdybym zaczęła je pić według przepisu:
1. Kostkę 100g pokroić na 4 części, 50g na 2 części
2. Zalać wrzątkiem
3. Odczekać aż wystygnie
4. Opcjonalnie dodać coś na zabicie paskudnego smaku: mleko, cukier, kakao... (ale dopiero po wystygnięciu, bo inaczej mogą sfermentować)

Chciałam się za to zabrać, ale zapomniałam o paskudnym zapachu drożdży. Raz spróbowałam i gdy powąchałam miałam odruch wymiotny, więc nie wyobrażam sobie picia tego co dzień co drugi miesiąc.

Moja mama też mi odradziła. Mimo, że wrzątek to wrzątek to jednak nigdy nie wiadomo co za dziadostwo w tym się znajduje. Mama odradziła mi, powiedziała, iż sama po tym wymiotowała. Ja również stwierdziłam, że nie dość że nie smaczne to na dodatek może nawet otruć! Nieee. Tak to ja się poświęcać nie będę...

Jeśli mam wziąć do buzi drożdże to tylko w postaci tabletek/ kapsułek.

Jednak przecież są maseczki drożdżowe :)
Jest to co prawda stosowanie zewnętrzne, ale zawsze coś.
Oto kilka przepisów, które znalazłam w internecie:
  • 1/2 kostki drożdży
  •  1 łyżkę wody / mleka / soku z aloesu
  • 1 łyżkę nielubianej maski / odżywki
 lub
  • 1/2 kostki drożdży
  • 1 łyżkę jogurtu naturalnego/kefiru
  • 1 łyżeczkę miodu
A teraz parę moich pomysłów:
  • 1/2 kostki drożdży
  • 1 żółtko z jaja kurzego
  • 1-2 łyżki oliwy z oliwek
lub
  • 1/2 kostki drożdży
  • 1 łyżkę jogurtu naturalnego (najlepiej greckiego, ale zwykły też udzie)
  • 1-2 łyżeczek oliwy z oliwek lub innego oleju
  • 1 łyżeczkę miodu 
oraz
  • sok z całej cytryny
  • 1/2 kostki drożdży
  • mleko (najlepiej 1/4 pojemności szklanki)

Właściwie to z tymi maseczkami to możecie kombinować jak chcecie :)
A jak na waszych włoskach drożdże się sprawdzają? Przyspieszają porost choć trochę?


niedziela, 17 listopada 2013

Moje przemyślenia dot. powrotu do naturalnego koloru włosów

Jestem w liceum a pomimo to już mam farbowane włosy. Zaczęłam je farbować w lutym 2012 w II klasie gimnazjum, czyli dosyć wcześnie. Teraz bardzo żałuję tej decyzji. Zaczęło się od niewinnego rozjaśniacza w sprayu z Johna Fried'y, potem usłyszałam o szamponach koloryzujących...
... i tak zaczęła się włosowa katastrofa.
Włosy rozjaśniałam przez całą III klasę gimnazjum, regularnie co 4 tygodnie, na całej długości najczęściej szamponem koloryzującym z Joanny <KLIK>
Najgorsze było to, że praktycznie w ogóle ich nie odżywiałam pomimo częstego farbowania!
W te wakacje dodatkowo je zniszczyłam rozjaśnianiem ze zbyt dużą częstotliwością i teraz mam mocno wycieniowane, suche siano, co widać tu <KLIK>
Zmotywowały mnie zdjęcia w internecie zdrowych, lśniących włosów:
Nie wiem na ile wiarygodne są zdjęcia i naturalność tych pań modelek, ale jak miałam naturalne włosy wyglądały identycznie jak u pani na zdjęciu nr 1 tylko były troszkę gęstrze, ale kolor był identyczny.
Miałam włosy w kolorze ciemnego blondu, który czasem wchodził w popielato- mysi blond.
Miałam włosy gęste, grube, proste jak drut, długie i lśniące- do pozazdroszczenia a teraz co? Przez swoją głupotę mam gorsze niż niejedna dziewczyna w szkole.



Postanowiłam więc zapuszczać włosy. Chciałabym mieć znów naturalne. Nigdy nie lubiłam swojego naturalnego koloru włosów, ale postanowiłam stawić na kondycję a nie na kolor.
O pielęgnacji pisałam w ostatnim poście. Przy takiej pielęgnacji włosy urosły mi 1,5cm/miesiąc co było drobnym sukcesem, ponieważ niewiele wcześniej (na początku września) to w przeciągu 29.08-11.10 włos mi urósł może 1,2cm, czyli porażka.
Teraz jestem zadowolona. Obliczyłam, że jak zostawię te włosy w spokoju, w czerwcu powinnam mieć odrost 9-10,5cm jeśli dobrze pójdzie- efekt ombre.

Chciałabym znów mieć śliskie, gładkie, błyszczące włoski. Teraz mam matowe, porowate i ogólne takie nieprzyjemne w dotyku.


Maski, odżywki itd. będę nakładać głownie przy nasadzie, bo chcę mieć naturalne włosy zadbane od razu od porostu. Nie przejmuję się, że będą mi się przetłuszczać, bo i tak noszę je związane w kucyk, gdyż nie mogę oglądać tych zniszczonych, popalonych końców.


Decyzja zapadła.
Rok temu koleżanka, która jest obcięta na chłopaka (tak krótko) rzekła, iż wraca do naturalnego. Dla mnie było to nie do pomyślenia. Teraz żałuję, że nie wpadłam też na ten pomysł wtedy, kiedy ona, bo już miałabym najprawdopodobniej albo całe, albo większość włosów naturalnych (mam króciótkie za ramiona). Jednak cieszę się, że olśniło mnie teraz a nie np. po studiach, kiedy zaczęłyby mi wyrastać powoli siwe włoski.
O efekt "tłustych włosów" nie boję się, bo i tak mam związane.
Obecnie wyglądają tak:
Odrost ma średnio 1,5cm (piszę "średnio", bo włosy na głowie rosną z różną prędkością).
Jestem zadowolona, że w 1 miesiąc i 1 tydzień mam taki odrost. Ostatnio na farbowaniu u fryzjera byłam 11.10. Jeśli włosy w tym tempie będą rosły cały czas to w czerwcu odrost będzie miał 10,5cm, co byłoby podobne do efektu ombre.

Znalazłam artykuł jak wrócić do naturalnego koloru.
Pisali tam:
" Czujesz, że naturalność to jest to? Niestety, powrót do koloru, jaki dała Matka Natura, to proces długotrwały – może się okazać, że będziesz potrzebowała nawet 18 tygodni! Oczywiście zapuszczanie włosów i eksponowanie odrostów nie wchodzi w grę. Najlepszym sposobem, zdaniem fryzjerów, jest robienie gęstych pasemek w odcieniu zbliżonym do naszego. Jeśli będziesz zgłaszała się do gabinetu na taki zabieg raz na sześć tygodni, uzyskasz najlepsze rezultaty. Po trzykrotnym farbowaniu może okazać się, że kolory się wyrównały."
Moje odniesienie:  Po pierwsze 18 tygodni to 4 miesiące i 2 tygodnie. Musiałybyśmy mieć krótkie włosy, żeby nam urosły w 18 tygodni. Po drugie dla niektórych eksponowanie odrostów wchodzi w grę np. u mnie. Po trzecie robienie gęstych pasemek w kolorze zbliżonym do naszego to też farbowanie farbą, więc jak mamy wrócić do naturalnego, zdrowego koloru, jak ciągle robimy pasemka.


Mam nadzieję, że wytrwam bez farb chemicznych.
Trzymajcie kciuki ;)

niedziela, 10 listopada 2013

Zmiany na blogu: TAK czy NIE?

Cześć wszystkim!
Tak się zastanawiam, czy nie zmienić nazwy bloga. Kiedy zakładałam bloga, spodobało mi się REVENTRE. Miałam wszystko z tym słowem: nazwę bloga, maila itp.
Jednak parę osób napisało mi na prywatnych, że to dziwnie brzmi lub nawet budzi kontrowersję (nie wiem czemu).
Chociaż ja też bym wolała już zmienić nazwę na jakąś fajnie brzmiącą, może nawet z ciekawym znaczeniem....
Chciałam ogólnie zmienić wygląd bloga: obraz w nagłówku, nazwę oraz tło. Chciałam ustawić motyw taki bardziej wakacyjny, podróżniczy, bo stwierdziłam, iż wakacje i słońce mile kojarzą się każdemu.
Jednak nie mogę się zdecydować.




Byłabym wdzięczna za porady :)
Z góry dziękuję ;)



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...